sobota, 28 grudnia 2013

Skarby z Casa Cenina

Oto prezent kupiony dla siebie w Casa Cenina :-)


Chorowałam na te nożyczki od dawna i skorzystałam z promocji w sklepie. Opłacało się :-)




A w dodatku przesyłka z Włoch przyszła w rekordowym tempie, bo raptem w trzy dni!



Wypróbowałam już te cudeńka!
Zadowolenie 100%!

Pozdrawiam!

Ela

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Komplecik

Wiem, że przesyłka już dotarła do Oli, więc mogę pokazać ten mały komplecik w całości.
 
 
To pewnie dlatego mój tulipan wyszywał się tak powoli, bo ciągle miałam nowe pomysły...
 
 
W moich oczach jeszcze nie jestem mistrzynią miniatur, ale mocno nad tym pracuję!
 
 
 
Pozdrawiam!
 
Ela

piątek, 20 grudnia 2013

Pink tulip/Tulip rose od DMC - projekt zakończony

Wczoraj zakończyłam wyszywanie tulipana od DMC!

 
Praca nad nim zajęła mi ponad dwa miesiące, choć rozpoczynając wyszywanie myślałam, że maksymalnie zajmie mi to 4 tygodnie. Wzór nie jest idealnie w moim stylu ale bardzo mi się podoba. Rozpisany na 30 kolorów - to mój debiut w tak kolorowym wyszywaniu. Ale o to chodziło! Ten tulipan miał byc szkołą-wprawką przed planowanym obrazkiem Nimue. Wzór tulipna jest duży, ma około 20 na 30 cm. Przyznam szczerze, że trochę mnie wymęczyło tworzenie tego haftu, bardzo czasochłonne jest zmienianie nici co chwilkę, bo choć tego nie widac na zdjęciu, wzór jest jak rozsypane konfetti :-).

WZÓR: Pink Tulip/Tulip rose  BK201 od DMC
MATERIAŁ: Len naturalny z zestawu
NICI: 30 kolorów DMC, podwójna nić, wyszywałam co 2 nitki
 
 
Na razie nie oprawiam go, być może będzie prezentem dla kogoś w przyszłości.
 
Powoli zaczynam przygotowania do następnego haftu. Będzie to mój kolejny debiut - wyszywanie wzoru Nimue, mam nadzieję, że dam radę, choć przyznam, że samo patrzenie na wybrany przeze mnie wzór daje do myślenia czy wszystko się uda. Ale jeśli nie spróbuję, to nie będę wiedziała na co mnie stać! Tak więc nawijam niteczki, przygotowuję materiał, gromadzę podręczny przybornik, by już niedługo wystartować! Oto moj cel robótkowy na najbliższy czas:
 
 
Ale na razie robię sobie świąteczna przerwę od haftowania, po moim Tulipanie muszę...odpocząć! Myślę że teraz zajmę się małymi drobazgami, których wyszywanie bardzo relaksuje i szybko widać efekt końcowy. Później zajmę się Nimue.
 
Wczoraj spotkała mnie też miła przedświąteczna niespodzianka od Cheni. Dziękuję Ci za pamięć! Och jak ja lubię takie drobiazgi!


 
Zmykam do świątecznych zajęć, zamierzam odpocząć i wrócić z nowymi siłami robótkowymi!
 
Pozdrawiam serdecznie i składam wszystkim czytaczom najlepsze życzenia świąteczne!
 
Ela.

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Prawie finisz

A u mnie tak:


Już prawie kończę, choć teraz przyznaję, że jest to dość skomplikowana praca!
No i myślałam, że będzie łatwiej z tymi 30 kolorami...:-)

Pozdrawiam!

Ela.

środa, 11 grudnia 2013

Nowe pomysły i stare opóźnienia

No i w jaki sposób może powstać haft w zaplanowanym terminie, jeśli mi ciągle po głowie chodza inne pomysły? Nie może...:-)!


Zachciało mi się malutkiej poduszeczki na igły, więc niezwłocznie powstała z motywu z ,,Drzewa Życia" i tkaniny Jubilee 28 ct. Ręczne szycie i czas zleciał, a tulipan...w lesie :-)



Mimo wszystko jestem zadowolona, bo to taki mały drobiazg, który cieszy.Choć ma kilka niedociągnięć, to jak na pierwszy raz, wydaje mi się, że jest nieźle.


Pozdrawiam robótkowo!


Ela.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Chusta Haruni już jest u mnie!

Po tym jak kiedyś Chenia-Ola pokazała lawendową Haruni u siebie na blogu, zapragnęłam mieć właśnie taką...i mam!
 
 
O nie, to nie moje dzieło :-). Wykonała ją dla mnie inna Ola, która z właściwą dla siebie dozą doskonałości wydziergała ją i... przysłała dla mnie w Mikołajki! Dodatkowym prezentem była koralikowa bransoletka-leciutka i bardzo wygodna w noszeniu!

 
Więc cieszę się jak dziecko i napatrzec się nie mogę!
 
Mój tulipan...robi się, ale bardzo powolutku. Nie lubię pokazywać zbyt wielu etapów powstawania jednego haftu, więc chyba pochwalę się dopiero gotową pracą.
 
 
Na razie pozdrawiam!
 
Ela.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Z oryginalnego przepisu babci czyli...

To najlepsze ciastka na świecie, najbardziej kruche i najsmaczniejsze.
W środku z marmoladą, taką w stylu lat '80, która kupowało się krojoną z wielkiego bloku, a potem w domu trzeba było odłubać ją z szarego pakowego papieru.


Oryginalny przepis nie jest dla osób lubiących zdrową żywność, żadnego orkiszu czy innych zdrowych rzeczy tu nie znajdziecie. Jest za to smalec z kostki i gotowane żółtka!


Ale w tym przypadku zdrowie mnie nie obchodzi, liczy się smak tu i teraz...i ta nazwa nie do podrobienia...nie śmiejcie się...

Ciastka w przepisie babci nazywają się...,,Dwa do kupy" :-)))


DWA DO KUPY

16 dkg masła
16 dkg smalcu
1 szklanka cukru
8 gotowanych na twardo żółtek
4 surowe żółtka
 
Gotowane żółtka wymieszać z cukrem, można je delikatnie rozetrzeć w palcach. Zimne masło i smalec wymieszać z mąką (Mąki należy dodać tyle, ile zabierze ciasto. Ciasto ma być miękkie, ale nieco twardsze niż takie, które przygotowuje się jako ciasto pierogowe). Nie używamy proszku do pieczenia.
 
Wyrobione ciasto warto odłożyć do lodówki na godzinę, wtedy będzie bardziej kruche.
 
Ciasto rozwałkowujemy na 3 mm krążki, wycinając je tak by były do pary: całe krążki z krążkami z dziurką.
 
Wystudzone ciastka przekładamy marmoladą i posypujemy cukrem pudrem.
 
To moja propozycja na świąteczne ciastka.
Bo ja nie piekę pierniczków, za to świątecznym hitem jest Piernik dojrzewający, który muszę nastawić  już w tym tygodniu by zdążyć do Świąt...Powoli czuję przedświąteczne podekscytowanie!
 
A jak u Was?
 
Pozdrawiam!
 
Ela.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Dumna jak paw!

Od kilku dni czekam na lepsze światło, by zrobić jak najlepsze zdjęcia, ale pogoda płata psikusy a ja nie chcę dłużej czekać, tylko chcę się chwalić!

Oto gotowy, oprawiony (samodzielnie przeze mnie do gotowej ramy!) sampler ,,Drzewo Życia". Puchnę z dumy!



 
 Ten haft wyszywałam z zamiarem powieszenia go w konkretnym pomieszczeniu i dlatego wybrałam kolorystykę lekkiego fioletu i koloru cappuccino, myślę, że efekt jest bardzo dobry.

I choć w niedługim czasie planuję malowanie i zmianę koloru z fioletu na kolor cappuccino lub szary, to mimo wszystko gotowy haft w ramie wpisze się uniwersalnie i w zmienioną kolorystykę, tak sądzę.


 
Haft oprawiony jest w ramę z szybą, zwykłą bez antyrefleksu, ale ja lubię takie efekty odbicia światła i nie uważam, żeby to przeszkadzało w podziwianiu haftu. Lubię te migoczące iskierki światła!
 

Rama nie jest idealnie taka jak chciałam (chciałam taką z delikatnym ornamentem), ale wybrałam najlepszą opcję, by połączyć rozsądną cenę i stylistykę.
 
Haft oprawiłam sama posiłkując się bardzo mocno klejącą taśmą dwustronną, za pomocą której nakleiłam haft na ,,plecy" ramy, a później mocno naciągnęłam. Wcześniej jednak dokładnie rozmierzyłam wszystkie odległości i położyłam na taśmie dwustronnej tak, by pozostał naddatek na naciągnięcie materiału!

I co się okazało? Nie było to takie trudne, zajęło mi niespełna pół godziny! Po prostu trzeba spróbować i działać bardzo delikatnie i dokładnie!

A przy okazji...dostałam prezencik od Agnieszki! Bardzo Ci dziękuję! Już niedługo zaczynamy wspólne wyszywanie!


A na razie pozdrawiam!

Ela

piątek, 22 listopada 2013

Mały przerywnik...tak na cukierkowo!

Wyszywanie tulipana jakoś mnie znurzyło, dlatego zrobiłam sobie malusieńką odskocznię i w końcu udało mi się wyszyć drobiazg dla wyjątkowej dziewczynki. Jej inicjał będzie dodatkiem do prezentu gwiazdkowego. Wszystko w kolorach bardzo intensywnych, ale dzieciństwo ma do tego prawo :-).

 
 Powolutku też brnę z tulipanem do przodu, na dzień dzisiejszy jestem dokładnie w połowie.


Może to trochę śmieszne, że haft tak dokładnie ,,odcięłam" w połowie, ale schemat wydrukowałam na dwóch kartkach i po prostu tak mi łatwiej się nie zgubić.

 
 Staram się dbać o każdy krzyżyk, choć przyznaję, że nie ustrzegłam się jednego błędu. Jednak na takim wzorze dość łatwo z niego wybrnęłam bez prucia i w ogóle nie widać pomyłki.

 
Na lnie, który był dołączony do zestawu była mała skaza, ale udało się ją ukryć pod wzorem, choć kosztowało to trochę więcej wysiłku.

 
 Mam nadzieję, że niedługo będzie finał, daję sobie na to czas do świąt, choć nie ukrywam, że w grudniu chciałabym zacząć coś nowego.

Aż trudno uwierzyć, że na takim małym kawałku haftu już haftowałam wszystkimi 30 kolorami z zestawu!

 No i tak się tym razem zdarzyło, że wyszywam od dołu wzoru do góry, bo łatwiej było mi wycentrować wzór na materiale. Wiem, że są osoby, które składają materiał i wzór na połowy i zaczynają od środka rozlewając haft na wszystkie strony. Ja tak nie lubię i z reguły biorę zawsze jeśli to możliwe materiał ze sporym zapasem.

A może doradzicie mi jak najłatwiej wycentrować haft na tkaninie? Od której strony wyszywać - od prawej, lewej, od góry, dołu czy środka...u mnie to zawsze jest jeszcze eksperyment?

 
Pozdrawiam!
 
Ela


niedziela, 17 listopada 2013

Świątecznie?

Nie jestem zbyt mocna w przygotowywaniu świątecznych ozdób. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest dla mnie zgranie okazji z terminowym wykonaniem :-).

W tym roku na Święta Bożego Narodzenia nie planuję żadnych haftowanych drobiazgów, bo zbyt jestem pochłonięta moim bordowym tulipanem i planami na kolejny, wspólny z Agnieszką, projekt.

W zeszłym roku jednak udało mi się wykonać małe drobiazgi, które przydadzą się idealnie i w tym roku w okresie świątecznym.


Na białej kanwie 18 wyszyłam gwiazdki śnieżynki, bordową muliną DMC 777, doszyłam bordowe tasiemki, a ,,plecy" wykroiłam z naturalnego lnu. Samo szycie trwało dość długo, ponieważ uparłam się na to by ujarzmić w końcu maszynę do szycia...no i w sumie udało się. Nie obyło się bez fastrygowania i małego prucia. Na koniec wypełnienie ze starej poduszki i zamknięcie ręcznie brzegu ozdoby.
 




Od tamtej pory maszyna do szycia stoi w kącie, choć wiem, że kiedyś do niej wrócę, bo na to musi przyjść dobry, spokojny czas.

Pozdrawiam!

Ela





wtorek, 12 listopada 2013

Fashionistka za grosze :-)

Założę się, że każda z Was lubi ciuchy!

Ja bardzo lubię ubrania, choć nie przesadzam z ich ilością, bo wiem, że im więcej ich mam, tym bardziej nie mam co na siebie włożyć. Stawiam więc przede wszystkim na dodatki, torebki, apaszki...Moja szafa nie pęka w szwach, ale wszystkie ubrania, nie ważne czy z topowego sklepu czy z używanej odzieży zawsze są zadbane, wyprasowane i na wieszakach. Tak lubię!

No i oczywiście lubię zakupy, ale nie tylko w ,,modnych" sklepach, ale również w takich ,,za grosze".

 
 
Ostatni znalazłam właśnie w tanim sklepiku piękną chustę-poncho. Nie jest to wprawdzie ręczna robota, tak jak Cheniowe cuda, ale maszynowa. Mimo wszystko bardzo ciekawa rzecz.
 

 
No i jest to hit, bo zapłaciłam za nią...8 złotych!
Chusta świetnie wygląda jako narzutka na niezbyt grubą kurtkę.
 

 
W tanich sklepach zawsze stosuję zasadę, by kupować tylko takie rzeczy, które można wyprać, zatem unikam torebek, nigdy nie kupuję butów czy bielizny, za to zawsze upoluję jakąś wyjątkową bluzkę czy oryginalną spódnicę. Zwracam uwagę na to by rzeczy były nie zniszczone i generalnie zawsze jestem zadowolona z ich jakości. Często noszą się lepiej i zachowują w praniu niż nowe ubrania kupione w sieciówkach.
 
Właśnie ostatnio kupiłam piękną haftowana spódnicę-kolor khaki ze srebrnym haftem, piękna!
 

 
Spódnica kosztowała 12 złotych!
 
Czasami, choć rzadziej uda mi się upolować jakiś biżuteryjny dodatek...
 
Cena powala...4 złote :-).
Sweterek ze srebrna nitką 6 złotych. Apaszka moja z zapasów...
 
 
I taka to ze mnie fashionistka za grosze :-)!
 
A Wy kupujecie ubrania w używanej odzieży, co o tym myślicie? Zdarza Wam się kupić coś oryginalnego czy omijacie takie miejsca szerokim łukiem?
 
Pozdrawiam!
 
Ela