poniedziałek, 20 marca 2017

O tym... jak przechowuję swoje skarby

Prawdziwych skarbów mam niewiele.
Z reguły skarbami nazywam rzeczy cenne dla mnie z powodu innego niż cena. Te powody to albo sentyment albo jakość - czasem wspomnienia.


Kto pamięta jakieś domowe przedmioty z dziecinstwa, które rysowały codzienność?
Ja tak...


Babcia mała specjalny brązowy kubek, do którego wieczorem wkładała łyżeczkę miodu i zalewała wodą, by wypić rano - dla zdrowia.
Pamiętam małe filiżanki, białe i takie zwykłe z brązową nitką, z których piłam kawę zbożowa na śniadanie jako dziecko. Służyły lata, ozdobniki nie niszczyły się, bo nie było zmywarek.
Chciałabym mieć teraz te przedmioty u siebie w domu!



Mam jednak taki skarb, który pielęgnuję mocno. Ma pewnie ponad 30 lat i z dużej zastawy zostały tylko 3 półmiski. To moja świętość! No i klasyka - Ćmielów.



Kiedyś, nie małam pomysłu, jak wyróżnić te naczynia z palety moich obecnych, domowych, sieciowo - zmywarkowych, ale lubianych skorup.


I stało się tak: kilka lat temu kupiłam wielki kawał białego lnu. A że szyć nie umiem, pomogła tu super dziewczyna, Ania, która w chwili, gdy jeszcze nie umiałam wyszywać, wyczarowała dla mnie lniany worek na moje skarby, ozdabając go cudownymi krzyżykami (równiutenkimi jak spod mikroskopu) wzorem, który dobrała mi sama do motywu z półmsków. Ania już nie bloguje, ale jest moją pierwszą rękodzielniczą inspiracją!




A Wy macie jakieś domowe skarby i inne ciekawe sposoby na ich przechowywanie?
Napiszcie, bardzo lubie takie pateny ;-)

Pozdrawiam!

Ela