czwartek, 19 września 2013

Wiśniówka

W tym roku po raz pierwszy robiłam nalewki. Nastawione ponad 2 miesiące temu teraz doczekały się skomplikowanego procesu zlewania, doprawiania i ...smakowania.


Przygotowania były długie, ale opłaciło się!

Część z mojej skromnej ,,kolekcji" nalewek już znalazło nowych właścicieli, a nawet doczekało się degustacji.



Nie wiem czy powtórzę ten proces za rok, bo rzeczywiście pracy z nalewkami jest sporo, jednak efekt wynagradza wysiłki. Na pewno chociaż jedna buteleczka doczeka Bożego Narodzenia.


Bo ja uwielbiam gromadzić różne rzeczy, smakołyki i pomysły ,,na święta", mając na myśli właśnie Boże Narodzenie...do którego na razie jeszcze daleko.


Pozdrawiam!

Ela









11 komentarzy:

  1. Oj w zimny zimowy wieczorek tak mały kieliszeczek do kawki pychotka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jak fajnie przystroiłaś buteleczki:))) super!!!
    bardzo podoba mi się ta perełeczka:-)
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hoho...to zupełnie jak mój mąż naleweczki robisz:) Tyle, że Jemu chyba do świąt nic nie zostanie ;) Butelki wyglądają jakby miały apaszki:) Super pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne te buteleczki! Sama bym podegustowała tej naleweczki:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez poproszę kieliszeczek :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo, dobra sprawa na jesienne chlody! Mozna tak do herbatki? Ladne ubranka maja te buteleczki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Z całego procesu produkcyjnego najbardziej podoba mi sie smakowanie! A jak ładnie wyglądają te buteleczki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie wisniowke i przypomina mi studia. Robila ja mama mojej kolezanki ze studiow. Co roku w pazdzierniku wlasnie wisniowka inaugurowalysmy nowy rok w akademiku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój mąż uwielbia nalewki domowej roboty :) Niestety ja nie robię... ale moja mama tak :D Każda buteleczka od niej traktowana jest odświętnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie się robi nalewka malinowa :)

    OdpowiedzUsuń