Upiekłam ciasteczka, które planowałam zrobić od dawna, ale niestety nigdzie nie mogłam kupić suszonej, nie perfumowanej lawendy...bo ciasteczka są maślano-lawendowe.
W końcu przypadkiem kupiłam pęczek suszonej lawendy z Prowansji (płacąc jak za złoto!), ale kupiłam! Przy okazji też wpadając do Pepco natknęłam się na śliczne puszki w odcieniach białego i fioletu - 3 sztuki za 19,99 i od razu kupiłam, mając już w głowie plan na ich przeznaczenie. Zawsze mi się marzyło, by mój dom pachniał domowymi ciastkami poupychanymi w kuchni w różnych kolorowych puszkach....i powoli realizuję swoje małe marzenia.
Przepis na ciasteczka maślano-lawendowe:
210 g masła
3/4 szklanki bialego cukru
żółtko
szczypta soli
1 łyżka suszonej lawendy (tylko kwiaty-najlepiej pachną jeśli delikatnie rozetrze się je w palcach)
otarta skórka z cytryny
1,5 szklanki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
Wszystkie składniki należy połączyć, a później wyrobić rękami, aby stanowiły jednolitą masę. Z masy należy ulepić wałek i schłodzić około 30 minut w lodówce. Następnie pokroić na 3-4 mm plastry, ułożyć na blaszce i piec 12-14 minut w piekarniku o temperaturze 170 stopni C.
I już!
Przy okazji lawendowych ciasteczek upiekłam bezy wg. przepisu mojej koleżanki. Pierwszy raz zrobiłam beziki, niedługo posłużą mi do dekoracji ciast. Robi się je expressowo:
Beziki Joasi M.:
2 białka
szczypta soli
60 g cukru białego
60 g cukru pudru
Białka należy ubić ze szczyptą soli powoli dodając biały cukier, po ubiciu białek na sztywna pianę stopniowo dodawać cukier puder. Piec 70-80 minut w piekarniku o temp. 110 stopni C.
Ja swoje beziki zabarwiłam sokiem z czerwonego buraka i mają delikatny różowy kolor, są suche, chrupkie i smaczne no i mają ładne pęknięcia!
A przy okazji...że tak mi dziś fioletowo, rozpoczęłam w końcu mój haft ,,mini-samplerek", żeby go w końcu odczarować (patrz post: ,, Mój jedyny trup w szafie").
Pojedyncza nić na kanwie 20 ct, daje przepiękny delikatny efekt, a kratkowana Aida Easy Count pozwala panować nad ewentualnymi pomyłkami - taki prosty, a tak świetny patent! Myślę, że jeśli będę wyszywać na Aidach, to właśnie na takich z kratkami, jest duuuużo łatwiej i odpada kłopotliwe liczenie i sprawdzanie się co każdy krzyżyk.
No a dzisiaj towarzyszą mi w haftowaniu moje cudne nożyczki - kupione za grosze, choć wyglądają jak te oryginalne Kelmscott za fortunę!
A przy okazji pochwalę ostatnim się prezentem wymiankowym od Cheni-Oli !
I tak to dzisiaj u mnie! Bardzo mnie cieszy dzisiejszy dzień!
Pozdrawiam,
Ela.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz