poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Lagartera i Oropesa - pozdrowienia z podróży

O moich planach i marzeniach pisałam enigmatycznie tutaj, nie przyznając się, że moje spotkanie z haftem lagarterskim będzie w innym wydaniu niż na płótnie - a po prostu z autopsji, z krajoznawczej wycieczki, u źródła czyli tak jak lubię najbardziej.



Choć ostatni czas w ogóle nie sprzyjał hafciarskim działaniom, to wrażliwość na ten rodzaj rękodzielniczej sztuki jest u mnie zawsze wysoko ceniony i wszędzie gdzie jestem szukam jej przejawów.






,, Haft lagarteski, czyli kolorowy haft ludowy tradycyjnie wykonywany na ręcznie tkanym płótnie, narodził się w Hiszpanii, w miejscowości Lagartera. W dokumentach historycznych znajduje się wzmianka, że miasto Lagartera powstało już w XII stuleciu. Dokumenty te wspominają również, ze techniki hafciarskie, które doprowadziły do powstania specyficznego stylu Lagartery, narodziły się w XVII wieku, kiedy najznamienitsi miejscowi hafciarze przenieśli się z sąsiedniej Oropesy, by zdobić przednimi wzorami szaty oraz bieliznę Dony Juany, Hrabiny Toledo.
(...) Kobiety z Lagartery, niewątpliwie na skutek utrzymujących się w tym rejonie Hiszpanii przez wiele wieków wpływów arabskich, przejęły mauretańskie wzory wywodzące się z arabesek i zaczęły wyszywać je na ubraniach, prześcieradłach i poszewkach oraz makatkach.
W wyprawie każdej panny musioały się znależć hafty o charakterystyczmych żywych kolorach i geometrycznych wzorach, w których widoczne były wpływy kultury Maurów. Właśnie dlatego próżno wśród nich szukać motywów zwierząt.
Haft lagarterski (lagarterę) wykonuje się na płótnie tkanym równomiernym ściegiem atłaskowym, często obwiedzionym podwójną fastrygą (zwaną tez holbeinem, ściegiem rumuńskim, dwustronnym sciegiem przed igłą lubściegiem ścisłym przed igłą). Tradycyjnie podwójną fastrygę nakładano nicią czarną lub brązową, by mocno kontrastowała z płótnem.
Uważa się, że podwójna fastryga przywędrowała do Hiszpani na skutek wymiany handlowej między osiadłymi tu Maurami a Egipcjanami i Arabami z innych regionów Morza Sródziemnego.
W szesnastowiecznym dokumencie pochodzącym z Niemiec haft wykonany podwójną fastrygą określa się mianem haftu hiszpańskiego. Nazwa ta przyjęła się równiez w Anglii, gdzie nazywano go także haftem prawdziwym, ponieważ identyczny wzór widoczny był po obu stronach tkaniny.

W miarę upływy lat ścieh hiszpański przemianowano na ścieg holbein. Nazwa pochodzi od nazwiska nadwornego malarza Henryka VIII Hansa Holbeina młodszego, który na swoich obrazach
z niezwykłą pieczołowitością oddał wyszyte haftem hiszpańskim motywy zdobiące kołnierze, mankiety i staniki ówczesnych dam..."


Fragmenty zaczerpnięte  są z książki ,,Haft lagarterski i ściegi pochodzące z Hiszpanii" . Książka po raz pierwszy opublikowana w 2003 roku przez Sally Milner Publishing Pty Ltd, PO Box 2104, Bowral NSW 2576, Australia. Wydanie polskie: KDC Warszawa 2007.


Przygotowując się od dłuższego czasu do wyjazdu, próbowałam zaczerpnąć różych informacji na ten temat, choćby stąd:
http://folkcostume.blogspot.com/2015/10/womens-costume-and-embroidery-of.html


Szukałam też informacji w wielu źródłach i publikacjach.


Wiem, że zaplanowanie takiej pełnowymiarowej wycieczki, która da obraz całości to wybranie dogodnego i atrakcyjnego terminu - ten wypada tutaj corocznie podczas święta Bożego Ciała a także w okolicach 15 sierpnia. Z różych względów nie udało mi się to w tym atrakcyjnym czasie, ale i tak jestem bardzo zadowolona z tego, co udało mi się zobaczyć i zwiedzić.


Najpierw kilka fotografii z Oropesy, z której tradycje hafciarskie przeniosły się do Lagartery. Obecnie jest to małe urocze miasteczko, w którym tylko nieliczne wzmianki wskazują na tą dawna tradycję, jednak bez względu na wszystko - jest to miejsce bardzo urokliwe.






W Lagarterze niemal każdy budynek kipi od informacji na hafciarskie tematy, obrazy na ceramice i róże malowidła opisują i pokazują temat, z którego miasto szczyci się i jest dumne.









W wielu domach ekspozycje są wprost w oknach, gdzie można zajrzeć, podglądać przy pracy hafciarki (czesto matki wraz z córkami), a jednocześnie za niewygórowaną cenę kupić drobazgi i duże prace czy przedmioty użytkowe z motywem lagarterskim.































Wspaniałe wrażenie zrobił na mnie mały placyk, na którym stoi pomnik hafciarki:





Moje refleksje po krótkim pobycie w tym wyjątkowym miejscu to przede wszystkim wielka radość z przebywania w ciekawym otoczeniu. Nie jest to okolica jakoś wyjątkowo piekna, nawet jeśli chodzi o haft czy rękodzieło - widziałam kilka podobnych czy też mających wspólne cechy, albo po prostu piękniejszych miejscowości, bardziej klimatycznych, ale warto tu zajrzeć na pewno!
Zwiedzanie tego regionu jest logistycznie trudne latem, kiedy upały tak doskwierają, że mieszkańcy rozpoczynają codzienne, normalne funkcjonowanie niemal pod wieczór lub nawet późnym wieczorem, po późnym poranku i długiej popołudniowej sjeście. Warto przyjechać tu na miejscową fiestę i na pewno w Boże Ciało.


Cieszę się, że mogłam zobaczyć miasto z tak cennymi dla mnie tradycjami, po prostu spełniłam swoje małe marzenie.


Pozdrawiam!


Ela

27 komentarzy:

  1. Cudowna, niezmiernie ciekawa relacja z podróży! Arcyciekawe miejsce i piękne zdjęcia! Bardzo podoba mi się haft lagarterski. Spotkałam się z nim będąc na studiach i nawet mam na swoim koncie sześć serwetek z tym haftem, a pokazałam go tu: http://sztukasplotu.blogspot.com/2013/07/gnieciuchy-z-szuflady.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak podziwiałm kawał czasu zaklety w Twoich pracach, pamiętam ten wspominkowy post!

      Usuń
    2. To było tak dawno... to niezwyczajne, że zapadło Ci w pamięć... dziękuję... :)

      Usuń
  2. Ależ tam pięknie....dzięki za fascynującą fotorelację!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę wycieczki i dziękuję za świetną relację i zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne miejsce! niezwykły haft :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż Ci zazdroszczę,że mogłaś zwiedzić takie miejsce,nawet jeśli Cię nie do końca zachwyciło:))Ja jeśli tylko gdzieś jest wystawa rękodzieła to jak mam możliwość to jadę i oglądam:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo interesująca wyprawa, a hafty bajeczne :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie Elu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam, żałuję tylko, że nie mogłam tam być na miejskiej fiescie.

      Usuń
  7. Bardo ciekawe miejsce! Super relacja z podróży, piękne zdjęcia :) Fajnie zobaczyć i zwiedzić takie miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała, cudowna podróż!☺
    piękne zdjęcia, super, że mogłaś spełnić swoje marzenie Elu .
    Pozdrawiam cieplutko ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja pozdrawiam miło, coś Ciebie Aniu ostatnio mniej;-(

      Usuń
  9. Ależ cudowne miasteczka odkryłaś ! Tyle tam bliskich naszemu sercu akcentów i ten pomnik hafciarki.., chyba winniśmy tam pielgrzymować :) Zapisuję nazwę, zapamiętuję i mam nadziej że kiedyś tam dotrę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki.
      Pomnik hafciarki rozczulił mnie bardzo.

      Usuń
  10. No popatrz! Znowu się czegoś nauczyłam :) To jest naprawdę wspaniałe, że podróżując myślimy o swoim hobby :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczna wycieczka! I dzięki Tobie dowiedziałam się czegoś nowego!
    Pomnik hafciarki widzę po raz pierwszy!
    Jeśli kiedyś dane mi będzie zwiedzanie Hiszpanii to na pewno odwiedzę tą miejscowość.
    Bardzo dziękuję za wspaniałą fotorelację!

    OdpowiedzUsuń
  12. Arcyciekawa relacja z podróży. Czuję się jakbym tam była z wami. To piękne miejsce. Dziękuję że podzielilas się wiedzą o tym zakątku haftu. Całusy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczna podroż:) i z hobby w tle - rewelacja:) a mój haft w tej technice ciągle nie skończony :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna podróż. Fajnie że udało Ci się przy okazji skorzystać i poznać u źródeł historię tego rodzaju haftu pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń