poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Jedwabne nici...co za jakość!

Gdy zaczęłam haftować, po kilku pierwszych udanych, małych i nieskomplikowanych pracach pomyślałam, że już chyba wszystko wiem i od tej pory moje wyszywanie będzie łatwe, może przewidywalne, a wszystko będzie zależeć od urody wybranego wzoru....Jak bardzo się myliłam!
Czy to nazywa się naiwność poczatkującego? A może po prostu zwykły brak wiedzy i doświadczenia.

Tylko ze zwykłej ciekawości, 2 miesiące temu, nabyłam kilka motków nici jedwabnych samodzielnie cieniowanych od Margott z bloga a wszystko co kocham, ponieważ oczarowana byłam jej pracami i wielką wrażliwością artystki.

Nici jak nici...pomyślałam po otrzymaniu przesyłki. Po kilku dniach zabrałam się jednak za wyszywanie małego wzorku, ładnej sentencji w kolorach pudrowego różu...Po kilku pierwszych krzyżykach oniemiałam.....

Nici jedwabne są tak cienkie i delikatne jak nic innego! Przez materiał przechodzą cichutko i bezszelestnie, po prostu leciutko się snują, jakby się ślizgały. Mają delikatny, ale niezbyt mocny połysk, ale nie świecą się tandetą. W dotyku są anielsko przyjemne. Pomimo, że są cieniusieńkie przykrywają nawet duże krzyżyki płasko i całkowicie.
 

Wyszywałam jednym tchem, w każdej wolnej chwili po raz pierwszy czując jakim ogromnym relaksem i przyjemnością jest wyszywanie tak dobrymi jakościowo nitkami! A to cieniowanie nici takie subtelne i delikatne....Kolory po prostu delikatnie, spokojnie i niezauważalnie się przelewają.


Już teraz wiem od Margott, że nici jedwabne maja też wady, ponieważ nie lubią zbyt jasnego światła, np. słonecznego oraz wysokich temperatur (uwaga na prasowanie!), ale jeśli chodzi o haft, to nie jest chyba duży problem, tak mi się wydaje.

W każdym razie w niciach jedwabnych jestem zakochana, myślę że gdyby była dostępna pełna paleta kolorów, jak w DMC, wyszywałabym tylko jedwabiem.



A przy okazji...to nauczka dla mnie, ze muszę jeszcze się duuuuużo nauczyć by wygłaszać (nawet samej sobie), te proste sądy, że już wiele umiem.

Najprzyjemniejsze dla mnie w tej przygodzie z haftem jest właśnie ciągłe odkrywanie: nowości, nici i wzorów.



Teraz już nie wiem jak to się stało, że wyhaftowany przeze mnie wzorek jest taki piękny: czy to zasługa nici, materiału, wzoru...chyba wszystko razem złożyło się na efekt.
Ja jestem oczarowana, a zauroczenie jedwabiem zostaje na amen! Jakość to jakość, nie ma co dyskutować!

 
WZÓR: lacontesselepointdecroix.blogspot.com
MATERIAŁ: bawełna, krzyżyki wielkości 16, kolor biały
NICI: jedwabne, ręcznie farbowane-cieniowane od Margott

Na dziś kończę i lecę haftować...pracuję nad czymś troszkę większym, a krzyżyków przede mną mnóstwo.

Pochwalę się dopiero jak skończę!

Pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Boszszsz Eliszko! Ale mam zaplon :/ Ale to dlatego, ze zamiast buszowac po blogosferze, nurzam sie "w robocie" ;-) Haft rzeczywiscie przepiekny, slicznie ukladasz krzyzyk i nie jest to zasluga tylko nici. Twoje wyczucie i umiejetnosci rowniez sa wazne !
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń