Ponieważ hafciarsko niewiele się dzieje, próbuję odtwarzać smaki dzieciństwa, które tak fajnie kojarzą się z ciepłym latem.
Czy macie czasem tak, że we wspomnieniach pamiętacie...smaki?
Ja tak mam, a zwłaszcza jeśli chodzi o smaki domowe, smaki tworzone rękami i sercami Mamy czy Babci.
Dziś udało mi się zrobić domowy skarb - szarlotkę mojej Mamy. Takie banalne ciasto, moje ulubione zresztą, robiłam już i próbowałam na milion sposobów. Ale ten przepis - zapisany kiedyś w zeszycie mojej Mamy jest wyjątkowy, a smak dla niepowtarzalny. Udało mi się go odtworzyć...
Kiedyś trochę śmiałam się, że moja Mama zawsze robi to ciasto tak samo, bez własnej inwencji, ciągle powtarzalnie, a dziś...z czułością odtwarzam Jej gesty i wszystkie czynności, chcąc być jak najbardziej do niej podobna. Nawet tak samo nakłuwam widelcem ciasto przed włożeniem do piekarnika, tworząc taki sam ukośny, dziurkowany wzorek...Tak samo zawijam brzeg ciasta jak kiedyś moja Mama i już nie chce mi się innowacji, tylko tamtego ciepłego smaku.
Naprawdę pyszna ta ,,moja-mojej Mamy" szarlotka, choć pewnie i Wy macie takie domowe smaki w głowach i w sercach?
Sentymentalnie się zrobiło...
A przy okazji pokażę Wam mój pierwszy,,Paris" wreszcie oprawiony :-)
A jednak zawiśnie na ścianie!
Jeśli chodzi o mój sampler...powoli idzie do przodu, ale bardzo powoli. Póki co mogę powiedzieć, że wyszywanie go jest wielką przyjemnością.
Kołeczkowo-guzikowy rebus-wygrała Chenia z bloga ,,Uroczy detal"-twój patent z agrafkami odpowiada mi najbardziej i teraz wspomaga moje haftowanie. Kołeczek-organizer nici powędruje do Ciebie przy okazji naszej zaplanowanej wymianki, zgoda?
A na razie pozdrawiam ciepło,
Ela.